piątek, 20 grudnia 2013

Dla Syrii raz jeszcze

Idą święta, a to oznacza dwie rzeczy:
po pierwsze - to czas, gdy bardziej pochylamy się nad potrzebami innych,
a po drugie - nastała zima, która już ziębi i będzie to robić jeszcze przez kilka miesięcy.
Większości z nas Syria kojarzy się co prawda z ciepłym krajem, ale rzeczywistość wygląda jednak trochę inaczej. Ja byłam tam we wrześniu, więc nie mam zdjęć, na których panowałaby zima, ale mam nadzieję, że fotka udostępniona przez moją koleżankę, która spędziła w Damaszku zimę, przekona Was, że ludzie żyjący w Syrii w warunkach wojennych potrzebują naszej pomocy.

bałwanek syryjski



Gdy przeglądam zdjęcia z mojej podróży do Syrii, to aż nie mogę uwierzyć, że te miejsca są dziś wojennymi ruinami. Spójrzcie tylko na kilka fotek z Damaszku, miasta pełnego wspaniałych zabytków,
Meczet Umajjadów w czasie wieczornej modlitwy
 
i klimatycznych zaułków,
 
jedno z zacisznych podwórek starego miasta
 
gdzie bezpiecznie i spokojnie żyli ludzie,
 
hakawati, czyli opowiadacz historii w damasceńskiej kawiarni
 
zwierzęta,
 
przed meczetem Umajjadów
 
a nawet rośliny.
 
fontanna na dziedzińcu zabytkowego domu
 
Wtedy, gdy ja byłam w Syrii, sprzedawano tam takie stroje:
 
wystawa sklepu na suku al-Hamidijja
 
Ale dziś potrzebne są raczej ciepłe kurtki i buty. Po raz kolejny więc apeluję o pomoc dla Syrii.
Zachęcam do kliknięcia w poniższy link:
 http://www.wolnasyria.org/180

Fundacja Wolna Syria prosi:
"Nauczeni doświadczeniem z ostatniej wizyty w Syrii prosimy o rozpoczęcie zbiórek na kolejny transport. Potrzeby są ogromne i bardzo naglące. Najważniejsze artykuły to: ubrania dziecięce, ciepłe - w tym przede wszystkim BUTY, inne ubrania dziecięce i dla dorosłych, koce, śpiwory. Rzeczy mogą być używane ale muszą być CZYSTE. Dzieciom bardzo potrzebne są również zabawki, niewielkie i łatwe do utrzymania w czystości. Miś, samochodzik czy zwykłe pudełeczko kolorowej kredy na chwilę oderwą ich myśli od wojny i zniszczenia. Leki i żywność kupujemy tylko w Turcji (niższe ceny i oszczędność na kosztach transportu)."

A ja przyłączam się do tego apelu. A tych z Was, którzy będą się ze mną widzieć przed, w czasie lub po świętach, proszę o podarowanie mi (ostatecznie za 4 dni mam imieniny :) choćby jednej z wymienionych wyżej rzeczy. Wszystko, co mi przyniesiecie, zapakuję do mojego niebieskiego samochodu i zawiozę na początku przyszłego roku do siedziby fundacji.
Miło będzie kiedyś pojechać do znów spokojnej Syrii i patrząc na kolorowe życie damasceńskiej ulicy pomyśleć, że i nasza w tym zasługa...

żeby znów można było cieszyć się kolorowymi galaretkami

1 komentarz:

  1. Jak tylko wrócę ze świąt, przejrzę szafę. Na pewno coś znajdę.

    OdpowiedzUsuń